sobota, 23 marca 2024

Zapraszam do lektury opowiadania mojego - fragment...

 Historia pięknej przyjaźni dziewczynki z naturą i pouczające opowieści Jeziora 


Mała romantyczka Tak ją nazywali w szkole i we wsi. Do dziś nie wiadomo; czy to właśnie te wiejskie pola obsiane żytem, jęczmieniem, pszenicą, owsem, a zdarzało się też, że rzepakiem i kukurydzą, czy może widok zielonych łąk sprawiały, że dziewczynka miała takie, a nie inne usposobienie. Być może, ale też nie wykluczone, że w taki nastrój wprawiały ją; szum drzew i szept fal przepływającego jeziora. Wieś była mała licząca kilkanaście, może kilkadziesiąt gospodarstw, oddalona od pobliskiego miasteczka powiatowego niecałe dziesięć kilometrów. Mała romantyczka miała swój świat. Była to literatura, spośród różnorodnej lektury najbliższe dla niej były piękne książeczki autorstwa Marii Konopnickiej z pięknymi ilustracjami Marcina Szancera. Ukochała też bardzo naturę, właśnie te pola, łąki i jezioro. Lubiła godzinami przesiadywać nad jego brzegiem. Przychodziła tu o różnych dnia porach, przychodziła kiedy była wesoła i kiedy było jej smutno. Jego falom mogła powierzyć najskrytsze tajemnice, a także utopić w nich najskrytszy żal. Była skromną, zdolną i jak mówili we wsi-ładną dziewczynką z mądrym nad wyraz na swój wiek poważnym spojrzeniem. Miała piękne niebieskie oczy – "modraki", w których uważny rozmówca z łatwością mógł zauważyć bezkresne spokojne niebo. Niestety, nie zawsze udawało się jej ukryć swojego smutku, choć on był tam gdzieś w głębi jej duszy, próbowała go skryć przyklejając uśmiech do malutkiej delikatnej twarzy. Włosy miała spięte w warkoczyk, który dodawał jej naturalnej urody. Taka to była mała romantyczka z melancholijnym spojrzeniem, dziewczynka o chabrowych oczach. Niebieskie też były wówczas jeszcze fale szumiącego jeziora. Prawie codziennie przychodziła nad jego brzeg, zazwyczaj siadała na pagórku i z lotu ptaka patrzyła na tę bezkresną przestrzeń. Wtedy było dla niej takie duże , takie długie. Nic dziwnego, nawet tak się nazywało- Jezioro Długie. W pogodny czy deszczowy dzień zawsze mogła liczyć na obecność szumiących fal. Zawsze mogła z nim porozmawiać, wypłakać się mu do woli, otrzeć łzy, a później posłuchać opowieści jeziora. Ono ciekawie opowiadało, raz się gniewało, to znów radowało, a przybrzeżne sitowie mu wtórowało. Dziewczynka rozumiała każdy jego szept.