wtorek, 19 marca 2024

Świat Antosi, zwanej Tosią

 

Świat Antosi, zwanej Tosią


Wstęp

Moje drogie dzieci, żyjemy w świecie szybkich aut, w świecie coraz to nowszych komputerów, tabletów, smartfonów. Coraz więcej cyfryzacji, a coraz mniej werbalizacji. Co najsmutniejsze, to to, że tak daleko człowiekowi do człowieka. Z jednej strony technologiczny postęp pomaga, a z drugiej niesie ze sobą oddalenie, zabiera czas I przede wszystkim rozluźnia więzi międzyludzkie. Obserwujemy wokół zabieganych ludzi, a właściwie zapatrzonych w ekran komputera, laptopa, smartfona. Nawet jeśli już się ludzie spotykają ze sobą , to i tak przysłowiowy smartfon z smsami bierze górę. Nie powinno tak być, wystarczyłoby, żeby rozsądnie korzystać z wynalazków  techniki. W moich opowiadaniach przedstawiam wam świat komunikacji werbalnej. Moje bohaterki potrafią ze sobą spędzać w piękny sposób czas; babcia opowiada, a wnuczka słucha. Posłuchajcie, proszę...



Babcia i wnuczka


Była sobie raz dziewczynka, taka w sumie jeszcze mała "cud dziewczynka" – tak mówili o niej we wsi. Jej długie włosy, jak pszeniczne kłosy lśniły w promykach słońca, a w nich różowe wstążki wplecione w dwa "kucyki" przydawały wesołego blasku. Oczy duże, takie, w których całe bezchmurne szafirowe niebo, by można pomieścić. Twarzyczkę ciągle miała uśmiechniętą. Zazwyczaj ubrana była w sukienkę w kratę z białym kołnierzykiem. W niedzielę i dni świąteczne Tosia nosiła odświętną sukienkę koloru różowego z czerwonymi koralikami. Często też to była sukienka koloru seledynowego. Korale dostała od babci Julii na kolejne urodziny. Babcia lubiła ją obdarowywać takimi niecodziennymi prezentami. O babci Tosi mówili: dystyngowana pani, takoż z ubioru, jak i z zachowania. Zawsze nienagannie ubrana, zazwyczaj w długą do kostek, turkusową suknię ze stójką w dzień powszedni, a przy świątecznej kreacji miała zawsze przypiętą do lewego boku broszkę. Miała ich kilka, w zależności od koloru sukni i rangi wydarzeń, czyli spotkań podczas różnych uroczystości, w tym rodzinnych. Miała wyprostowaną sylwetkę, poruszała się dostojnie, krokiem spokojnym i zdecydowanym. Długie, lekko już grafitowego koloru włosy spinała starannie w kok, który dodawał jej urody, a i kobiecego powabu nie szczędził. Charakterystycznym "detalem" do każdej z kreacji pani Julii, był kapelusz. Zazwyczaj na każdą okazję inny, no i oczywiście dostosowany do pory roku.

Patrząc na Antosię, od razu człowiekowi było tak weselej, tak radośniej. Sąsiedzi lubili na nią patrzeć; jak biega, podskakuje radośnie przy tym podśpiewując sobie "pod nosem". Mówili o niej; ach ta mała, taka ładna i taka jakaś inna, ciągle o coś pyta, sama dużo czyta, lubi jak ktoś o czymś opowiada, no i sama już nawet rymy składa.To wydawało się wszystkim zjawiskiem niebywałym, a ona sama czuła sie z tym bardzo dobrze. Ach, patrząc na nią, nikt nie musiał się smucić. Rodzice dali jej na imię – Antonina, ale zwali ją Antosią, a wszyscy wokół i w szkole wołali na nią tak po prostu-Tosia, Tośka, Tosieńka. To zdrobnienie pasowało do niej "jak ulał".

Tosia miała prawie 10 lat. Chodziła już do szkoły i była bardzo dobrą uczennicą, nawet wzorową, była dziewczynką , jak to mówią: "ciekawą świata i żądną poznawania". Lubiła się uczyć, lubiła spacerować, lubiła rozmawiać, słuchać i pytać, a później układać rymy. Wszystko było dla niej nowe, ciekawe i warte poznania. Chciała zawsze jak najwięcej zobaczyć, usłyszeć, zrozumieć, słowem:" pojąć to, co nowe". Lubiła szkołę, dużo czasu spędzała też ze swoją babcią Julią. Ta zaś chętnie z dziewczynką przesiadywała, spacerowała i opowiadała, a jakże pięknie mówiła Tosi o wszystkim. Nawet o zwykłych, wydawałoby się rzeczach, zjawiskach, przedmiotach- mówiła w taki poetycki sposób. Nazywała wszystko wokół po swojemu, tak jakoś inaczej, aniżeli pozostali. Tosi to się bardzo podobało. Babcia dziewczynki pisała wiersze.

Najczęstsze pytania Tośki brzmiały tak: dlaczego?; a czemu?; a po co?

Dla przykładu: dlaczego słońce świeci? dlaczego chętniej, aniżeli uczyć-bawią się dzieci?; czemu księżyc wędruje nocą po niebie?; a gwiazdy porozwieszane jak lampy- migocą?

Pytała babci Julii: jak deszcz spada z nieba?; dlaczego zimą płatki śniegu, podobnie jak jesienią liście z drzew tańczą na wietrze? Czemu latem jest tak ciepło?, a jesienią i zimą tak zimno?, że trzeba chodzić w swetrze i na dodatek w płaszczu?

Babcia Julia z uwagą Tosi słuchała, a później na pytania jej odpowiadała, opowiadała też o różnych rzeczach i zjawiskach. Lubiła często opowiadać Tosi o zwierzętach, ptakach, o lesie, podwórku.. Słowem-wszystkim, co Tosię interesowało. Posłuchajcie zresztą sami..


* werbalizacja - przedstawienie lub wyrażenie czegoś za pomocą słów

* kucyki - warkoczyki

* dystyngowana odznaczająca się wytwornością i elegancją w sposobie bycia

* detal – szczegół, w tym przypadku charakterystyczny

*szafirowe – niebieskie

*seledynowy kolor – jasna, delikatna zieleń

*turkusowe - kojarzy się z morzem i niebem

*grafitowy - Kolor grafitowy to bardzo ciemny odcień szarości. Jest elegancki i tajemniczy