Pewnego razu,
a było to zimową porą
wróbelek mała ptaszyna
ciepła szukać zaczyna
chce się ogrzać
w jakimś ciepłym domu
tu sfrunął, tam pofrunął
zimny wiatr wieje
dżdżysty deszcz zacina
tylko patrzeć jak powieje śniegiem
co ja na tym zimnie zrobię?
jak przetrwam? ja? ptaszyna uboga?
starał się wróbelek ze wszystkich sił,
ale przecież taki malutki i słaby był
nie chcieli wróbelka ludzie,
nie chciała go ptasia rodzina,
a on samotny i słaby
taka mała niewinna ptaszyna
umęczony szukaniem przysiadł na gałęzi
i powiedział sobie tak:
mam ja wolność, a nie mam rodziny
czasem jest mi z tym dobrze,
a czasem cierpię z tej przyczyny
zrobię tak: jak urosnę, to zbuduję
sobie własny dom- ptasie gniazdo,
a może nawet dwa
wtedy już nigdy jesienią czy zimą
nie będę marzł...